Moje osobiste cztery kroki ratunkowe
Pewnie się ze mną zgodzisz, że każdy człowiek, który w jakikolwiek sposób chce pomóc innym się rozwijać, powinien również nieustannie nad sobą pracować. Tak właśnie jest ze mną. Na dowód tego, chcę się z Tobą podzielić moją osobistą historią. Jedną z wielu, ale też jedną z pierwszych, które wykonałam dla własnego rozwoju. Jest ona na tyle uniwersalna, że może być Tobie przydatna dla zilustrowania jak to działa. Na egzaminie certyfikującym na Trenera Radykalnego Wybaczania jednym z zadań była praca po tytułem Ratunkowe 4 kroki.
Poniżej ją zamieszczam.
Krok
pierwszy: „Popatrz co stworzyłem”
Zachorowałam,
złapałam wirusa Covid. Odchorowałam to konkretnie. Wyłączyło mnie to z
aktywnego życia. Osłabiło moją energię życiową. Nie spodziewałam się tego.
Przecież mam świadomość, że niskie wibracje dają dostęp chorobie. Jak to się
stało. Mam takie dobre nastawienie i zaufanie do życia, a tu taki zawód., wręcz
wpadka. Ja taka mądra i zorientowana, głupio mi będzie się przyznać, że nie
ochroniłam siebie i bliskich przed tym. Wygląda na to że te moje działania nie
przydają się na nic.
Krok
drugi: „Dostrzegam swoje osądy i kocham siebie za nie”
Zadawałam
sobie pytanie co robię źle. Przecież mówię wszystkim, że najważniejsza jest
odporność. Że organizm może się bronić przed tego typu infekcjami. Coś poszło
nie tak, nie zadbałam wystarczająco o soją odporność. Dodatkowo zlekceważyłam
ostrzeżenia, bagatelizowałam problem, zachowałam się nieodpowiedzialnie i
arogancko, uważając, że mnie to nie dotyczy, bo ja wiem jak wspierać organizm. Dodatkowo
naraziłam mojego męża, który jest w grupie ryzyka, czułam się winna, że przy wlokłam mu chorobę do domu.
Krok
trzeci: „Jestem gotowy dostrzec doskonałość w danej sytuacji”
W trakcie
choroby, poddałam się procesowi. Bez buntu poddałam się dolegliwościom. Trzy noce
z rzędu nie spałam, miałam czas na rozmyślanie o życiu i innych ludziach, którzy
może są w podobnej sytuacji. Obserwowałam swoje reakcje i dużo medytowałam. Złe
samopoczucie utrzymywało się na tyle długo, że zaczęłam szukać pomocy. Trafiłam
do poleconej osoby, która miała mi wykonać zabieg, wzmocnienia mojej aury. W
rozmowie, którą ze mną przeprowadziła przed zabiegiem, wyszły ważne sprawy,
którymi powinnam zająć się już dawno, a z którymi zwlekałam. Było to dla mnie
bardzo ważne odkrycie.
Krok
czwarty: "Wybieram moc spokoju".
Wiem , że
wszystko dzieje się według planu który moja dusza realizuje. Jestem uważna i
odbieram sygnały płynące z ciała i od innych ludzi,. Są to znaki drogowe w
mojej podróży, a wszystkie sytuacje są stworzone dla mnie i dla mojego rozwoju.
Wiem co muszę zrobić, żeby lekcja płynąca z tego zdarzenia została odrobiona.
Jeśli ci się podoba - udostępnij
Komentarze
Prześlij komentarz